Autor Wiadomość
afus
PostWysłany: Sob 14:02, 20 Sty 2007    Temat postu:

Ja też przeczytałem.Smile Nawet miło siem czytało. "SummeR' dobry artykułSmile
MissMurder
PostWysłany: Sob 20:15, 13 Sty 2007    Temat postu:

maggot103 napisał:


No...Troche odstrasza ten długi artykuł Smile Ale jakoś go przeczytam,ale teraz mi się niechce Puszcza oczko


Noo ja pzretrwałam i preczytałam ;]
a tak w ogóle to witam ^^
maggot103
PostWysłany: Sob 12:41, 13 Sty 2007    Temat postu:

MissMurder napisał:
i niby mam to cale przeczytac BO NIE NIE MOGŁĄS STRESCIC Razz


No...Troche odstrasza ten długi artykuł Smile Ale jakoś go przeczytam,ale teraz mi się niechce Puszcza oczko
MissMurder
PostWysłany: Pon 22:59, 08 Sty 2007    Temat postu:

oooo odezwało się ^^
SummeR
PostWysłany: Pon 22:54, 08 Sty 2007    Temat postu:

MissMurder napisał:
i niby mam to cale przeczytac BO NIE NIE MOGŁĄS STRESCIC Razz


A co?? Nie umiesz czytaćPytanie ^^
MissMurder
PostWysłany: Pon 22:44, 08 Sty 2007    Temat postu:

i niby mam to cale przeczytac BO NIE NIE MOGŁĄS STRESCIC Razz
SummeR
PostWysłany: Pon 22:38, 08 Sty 2007    Temat postu: Krótkie sprawozdanie-rezenzja ^^

Za każdym razem, gdy mowa jest o premierze jakiegoś świeżego, punkowego materiału, wspomina się o nielicznych, ale niewiarygodnie mocnych zrywach, jakie miały miejsce w tym gatunku na przestrzeni ostatnich kilku dziesięcioleci. I tak do znudzenia czytamy o klasyce gatunku-The Ramones, The Clash czy Sex Pistols. Jeśli ma być mowa o czymś nowszym-pojawia się Green Day i The Offspring. W latach 1999-2000 kalifornijska grupa AFI nagrała dwa krążki, które wstrząsnęły post-hardcore''owym podziemiem. Do dzisiaj jednak nikt do kanonu gatunku ich nie zalicza. W 2003 roku zaryzykowali. Po zmianie wytwórni, eksperymentowali na albumie "Sing The Sorrow", lecz były to eksperymenty, które sprawiły, że wielu ich fanów odwróciło się od nich, posądzając ich o komercjalizację. Ja, choć wiedziałem, że materiał ten nie mógł równać się z "Black Sails In The Sunset" i "The Art Of Drowning", widziałem w tym wydawnictwie coś, co sprawiło, że na długo się z nim nie rozstawałem. Po pewnym czasie stwierdziłem, że to "coś", to było dokładnie to przez co Ci którzy byli z nimi od 1991 roku, nagle powiedzieli "basta!". Owym problemem było to, że płyty, najzwyczajniej w świecie, słuchało się... miło.
Trzy lata później A Fire Inside, wraca z kolejną godziną lekcyjną muzyki, która nie zmienia diametralnie kierunku, jaki został obrany na "Sing The Sorrow". Szczerze mówiąc nieco mnie to dziwi. Myślałem bowiem, że w momencie w którym The Offspring gra pop-sieczkę, Green Day wypiera ze ścian nastolatek obślinione plakaty z boysbandami, a cała reszta nabija pieniądze na swych kontach emo-cjonalnym plumkaniem, AFI znajdzie się w doskonałej pozycji by zadowolić miłośników ostrzejszego brzmienia. Tak się nie stało. Ci którzy myślą, że teraz zacznę objeżdzać "Decemberunderground"-grubo się mylą. Różnorodność tego materiału jest naprawdę imponująca, przynajmniej jak na tą umowną szufladkę do której przykleimy słowa "hardcore", "punk", "gothic", "pop" i "new wave".
Początek to "Miseria Cantare" 2006 roku, czyli "Prelude 12/21". Już na poprzednim albumie twierdziłem, że grupa ma talent do niesamowicie klimatycznego otwierania swoich wydawnictw, teraz to się absolutnie potwierdza. Kolejne jest oparte na bardzo prostej melodii gitarowej "Kill Caustic". Na tym tle niespodziewany, bardzo mocny głos Havoka. Tuż po nim singel promujący "Decemberunderground"-"Miss Murder". Typowo radiowa kompozycja, która jednak pokazuje na koniec pazur. Zaskakuje "The Interview", w którym nasze uszy spotykają się z mieszanką organów i syntezatorów. Widać również, że mimo wielu lat na scenie, lider kapeli wciąż dojrzewa ze swoimi tekstami, które choć nie robią już tak dużego wrażenia jak na przełomie wieków, to jednak nadal są wielce interesujące. Grupa przywyczaiła już słuchaczy do tego, że potrafi czasami nieźle namieszać w strukturze danego kawałka. Tak jest m.in. w przypadku krótkiego "Love Like Winter", którego tajemnicy zdradzać nie będę. Po tym utworze AFI obniża poziom na osiem minut, by po średnich lirykach i mało ciekawych riffach, ponownie nieźle przyciąć (zwłaszcza w refrenie) w "Kiss And Control". Na koniec jeszcze dialog dotyczący śmierci, który trochę gryzie się z kolejnym utworem-żartobliwym, aczkolwiek wpadającym w ucho "The Killing Lights". Regularną część płyty zamyka "Endlessly She Said". To jedna z lepszych kompozycji na płycie, co zresztą jest dla mnie dowodem na to, że AFI jest całkowicie świadome tego co robi, gdyż tak jak w przypadku wprowadzeń do albumów, ich zakończenia również są zazwyczaj strzałem w dziesiątkę w ich wykonaniu.
"Decemberunderground" to płyta dla wszystkich osób, którym podobały się eksperymenty na "Sing The Sorrow". To także płyta, dla tych którzy nie lubią popadać w skrajności-telewizyjne My Chemical Romance czy z drugiej strony-hardcore''owe Anti-Flag (które zresztą ostatnio też nieco spuszcza z tonu). Ci którym już trzy lata temu nie odpowiadało nowe brzmienie grupy, niech lepiej nie podchodzą do tej płyty, bo mogą ponownie bardzo się zawieść. Wszystkich bardziej otwartych, z małą dozą ostrożności, ale jednak-zapraszam.

kubicki

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group